Singiel, 22 I 2010
Siedział pasikonik na trawce
Wije się i przegina w porannej czkawce
A, że trudy lata go zmęczyły
I wszystkie panie pasikonikowe się zmyły
Na drugą stronę łąki
A on, tak strasznie zmęczony
Przecież nie może szukać żony
Pasikonik westchnąwszy po raz kolejny głęboko
Wpadł przelatującej ważce w oko
Ale nasz bohater kręcił spiczastym nosem
Zasłonił się swych skrzydeł kloszem
I dalej siedzi sam jak palec
Zastawiał się inny łąki bywalec
Co ten samotnik się tak nabzdyczył
I dzień za dniem w nudzie liczył
W końcu zima nastała sroga
Wtedy pasikonika ogarnęła trwoga
Ale było już za późno na ucieczkę
Śmierć zafundowała w wieczność wycieczkę
Takie to losy pasikonika
Co drugiego pilota życia unika
superrrrrrrrr
mama said this on 23 marca, 2010 @ 8:52 pm |